Słowo na niedzielę 13 października

Jesteśmy na ostatniej prostej przed wyborami 13 października. To będą na pewno najważniejsze wybory od 30 lat. Tak, wiem, że wszyscy to teraz mówią. Ale to jest naprawdę wielki wybór, jaki przed nami stoi.

W najbliższych latach będą podejmowane decyzje, które zadecydują o naszym miejscu w Europie i o jakości naszego życia w Polsce. Musimy się dobrze zastanowić, czy chcemy Polski, która wspólnie z innymi i dla dobra ludzi przechodzi na niskoemisyjną gospodarkę, czy też zgadzamy się na zatruwanie naszego powietrza i wody w interesie silnego lobby węglowego.

Musimy też zdecydować, czy godzimy się z odbieraniem nam po kawałku praw obywatelskich i czy akceptujemy niszczenie konstytucji i wartości, na których jest oparta? Czy też uznajemy, że trzeba uzdrowić demokrację, oczyszczając ją z prawnego nihilizmu wprowadzanego przez chaos ostatnich kilku lat.

Koalicja Obywatelska proponuje Akt Odnowy Demokracji, „usunięcie śmietnika bezprawia”, jaki niszczy nasze poczucie prawnej przewidywalności i równości. To dla mnie oczywiste, że taki Akt jest niezbędny dla przywrócenia społecznego zaufania i odnowienia poczucia wspólnoty, nadrywanego w systematyczny sposób od 2015 r. Musimy też zdecydować, czy chcemy być liczącym się partnerem w znajdowaniu rozwiązań dla Europy, czy też godzimy się na przestawienie nas przez rządzących do drugiej ligi, unijnych peryferii, liczących na iluzoryczne sojusze z autorytarnymi przywódcami. Czy chcemy być drugą Turcją, drugim Budapesztem, czy też pierwszą Polską, mocno zakorzenioną w Unii?

To są pytania, na które wszyscy, każda i każdy z nas, powinniśmy sobie odpowiedzieć, zanim dokonamy aktu głosowania.

Wybory, ten konstytutywny akt demokratyczny, to obok wyborów politycznych wybory emocjonalne. Głosujemy nie tylko nad suchymi czasem programami, ale też dajemy mandat zaufania konkretnym ludziom.

Maya Angelou, wybitna czarnoskóra amerykańska pisarka, napisała bardzo mądrą rzecz: „Ludzie zapomną o tym, co powiedziałeś, ludzie zapomną o tym, czego dokonałeś, ale ludzie nigdy nie zapomną tego, jak dzięki tobie się czuli”. Politycy muszą pamiętać, że obietnice polityczne – często bez pokrycia – którymi szermują, to wszystko, co uważają za swój sukces – to przeminie. Wszelkie wielkie słowa o dumie narodowej, którym towarzyszą często nienawistne słowa o konkretnych grupach społecznych, w tym o kobietach – one wszystkie przeminą.

Ale jedno ludzie będą pamiętać: czy pod danymi rządami czuli się bardziej wolni, czy mniej wolni? Czy czuli się bardziej akceptowani w sferze publicznej, czy raczej z niej wypychani? I myślę, że wielu z nas, niestety, czuje się coraz mniej komfortowo w naszej ojczyźnie. Kobiety, osoby z niepełnosprawnościami, środowiska LGBT, oddani pracownicy i wolontariusze organizacji pozarządowych, przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego, sędziowie, nauczyciele, politycy opozycji, niezależni dziennikarze, młodzi lekarze rezydenci, niewygodni dla władzy ludzie kultury. Oni wszyscy stali się w ostatnich czterech latach obiektami bezpardonowych nagonek medialnych i innych szykan – łącznie z „symbolicznym” wieszaniem na szubienicach – ze strony rządzących lub ich popleczników w mediach i środowiskach nacjonalistyczno-kibolskich.

Czyż te wszystkie grupy społeczne mogą powiedzieć, że czują się w naszym kraju dobrze? Że są traktowane z szacunkiem? Że ich postulaty są słuchane z uwagą? Czy my wszyscy, jako obywatelki i obywatele naszego kraju i ciężko dla wspólnego dobra pracujący każdego dnia, możemy powiedzieć, że czujemy się dobrze? Odpowiedzmy sobie na to przed ważnym obywatelskim obowiązkiem, jakim jest akt demokratycznego wyboru 13 października.