Nie-Uważna Niepodległość?

Tydzień temu obchodziliśmy Święto Niepodległości. Przy okazji corocznych obchodów mam coraz częściej wrażenie, że święto to staje się pewnym rytuałem. Co roku powtarzają się te same gesty, te same słowa. A przestrzeń publiczna, która powinna być otwarta dla wszystkich pragnących pokazać różnorodność naszego podejścia do rozumienia Niepodległości, została zawłaszczona przez nacjonalistów. W tym roku widzieliśmy to, w odrażającej formie, we Wrocławiu.

Większym jednak problemem w perspektywie przyszłości jest to, że przez lata nauczyliśmy się patrzeć na to Święto przez pryzmat wielkiej historii, skażonej przez konieczność ciągłej walki o nasz byt narodowy z przeciwnikami naszego samostanowienia. Jednak musimy sobie zdać sprawę z tego, że im dalej od 1918 r. (a to już 101 lat!), tym bardziej percepcja tego Święta będzie się zmieniała wśród kolejnych pokoleń.

Polska jest niepodległa i wolna.

Teraz treścią naszego obywatelskiego obowiązku nie jest walka przeciw komuś, kto chce nam odebrać Ojczyznę. Teraz musimy zdobywać naszą osobistą niepodległość i bronić suwerenności własnych myśli i przekonań wobec nacisku oficjalnego dyskursu politycznego i kulturowego, który płynie z tzw. mediów narodowych i prawicowych portali.

Nie możemy się poddać presji „nacjonalistycznego formatowania” naszej przestrzeni publicznej ani naszych głów. Musimy bronić panteonu prawdziwych polskich bohaterów, wbrew narzucanej oficjalnej narracji tzw. polityki historycznej. Musimy znacznie większą uwagę zwracać na to, czego w nowo zreformowanej szkole uczą się nasze dzieci czy wnuki. Musimy się bronić przed uleganiem smogowi nienawiści, który jest dla nas równie toksyczny, co ten obecny w powietrzu, którym oddychamy.

Niepodległy kraj to taki, w którym suwerenność osobista obywatelek i obywateli jest respektowana i w którym ich wybory życiowe są szanowane, a nie systematycznie wyszydzane.

Niepodległy kraj to taki, w którym nie ma obaw przed innością, w którym ludzie nie są sekowani za pochodzenie, poglądy czy orientację.

Niepodległy kraj to też taki, w którym nie ma przyzwolenia na bicie ludzi za ich rasę, narodowość czy wyznanie.

Niepodległy kraj to taki, w którym nie sortuje się ludzi na lepszych i gorszych.

To wszystko to są warunki brzegowe tego, czy obywatele czują się naprawdę niepodlegli w swoim kraju.

Ale – co jeszcze ważniejsze – nasza niepodległość i suwerenność to także wypracowanie takich relacji w życiu codziennym, które eliminują walkę, a promują współpracę. Jak kiedyś pisał Norwid, „Polacy – naród wspaniały, społeczeństwo – żadne”. I to widać na co dzień – w sposobie, w jaki siebie traktujemy i jak szanujemy (czy nie szanujemy)  się wzajemnie.

Ostatnio coraz częściej pojawia się w dyskusjach o pożądanych zachowaniach społecznych słowo „uważność” (mindfulness). Chodzi o to, że aby przetrwać w coraz trudniejszym i coraz bardziej kierującym się zasadą konkurencji  o wszelakie dobra publiczne i prywatne świecie, musimy nauczyć się współpracować. Przydatne jest tu wyrobienie w sobie tzw. miękkich umiejętności, czyli empatii i wrażliwości na drugiego człowieka, nieosądzania, a także nastawienia na mediację zamiast konfrontacji. A także po prostu dostrzeżenia, że nie żyjemy na świecie sami i że nie zawsze, kiedy mamy jakąkolwiek formę przewagi nad innym człowiekiem, powinniśmy ją bezwzględnie wykorzystywać.

W polskiej przestrzeni publicznej, w naszych zachowaniach społecznych widać wyraźny brak takiego „uważnościowego” spojrzenia na relacje międzyludzkie w praktyce życia codziennego. Natomiast, wręcz w nadmiarze, występuje podejście „godnościowe”. Obecność drugiego człowieka w naszej przestrzeni jest często traktowana jako zagrożenie, a nie możliwość spotkania i tego, co w socjologii nazywa się „wymianą darów”. A przestrzeń publiczna jest traktowana jako obszar dominacji  i  wymuszania rzeczywistej bądź tylko wyobrażonej przewagi, a nie wzajemnego użytkowania na wspólnie uzgodnionych zasadach.

I stąd też wynika to, że poczucie niepodległości możemy przeżywać tylko na najwyższym diapazonie uczuciowym, w wertykalnej relacji jednostka–naród, ale nie w horyzontalnej relacji z drugim człowiekiem, który też chce być wolny  i realizować w przestrzeni publicznej swoje prawo do niepodległej egzystencji i efektywnej samorealizacji.

Ten nacisk na myślenie „godnościowe” kosztem codziennej uważności względem drugiego współużytkownika przestrzeni publicznej ma swoje negatywne konsekwencje w codziennym życiu Polek i Polaków. Na najbardziej elementarnym poziomie widać to na naszych drogach, w braku współpracy i zrozumienia pomiędzy kierowcami a pieszymi. Kilka dni temu wielu z nas zobaczyło w mediach społecznościowych wstrząsające nagranie pokazujące potrącenie młodej kobiety na pasach przez dwa samochody. 

Coraz częściej jesteśmy narażeni na zagrożenia dla życia i zdrowia na naszych ulicach, w drodze do codziennych zajęć. Rodzice boją się, czy ich dziecko dotrze do szkoły i wróci całe i zdrowe do domu. Czy to jest normalna sytuacja w niepodległym kraju w XXI w.? Czy nie jest nam odbierana cząstka naszej wolności jako obywateli, którzy mają prawo czuć się bezpieczni, gdy stosują się do wyznaczonych reguł współżycia społecznego?

Walczyliśmy o niepodległość nie dla samej walki, ale po to, aby uzyskać zdolność do samorządzenia, do działania dla dobra obywateli. Niepodległość nie może oznaczać bezczynności, gdy prawa obywateli do codziennego bezpieczeństwa są systematycznie naruszane. Niepodległy kraj nie może nic nie robić, gdy tysiące jego obywateli rocznie staje się ofiarami terroryzmu drogowego.

I o tym, co możemy wspólnie zrobić jako państwo i obywatele w takich sprawach, które nas dotykają tu i teraz, a nie tylko o dniach historycznej chwały w 1918 r., powinniśmy myśleć w kolejnych Dniach Niepodległości. Może nam w tym pomóc odejście od „godnościowej” formuły   obchodzenia święta w kierunku większej „uważności” wobec naszych współobywatelek i współobywateli, nie tylko 11 listopada, ale każdego dnia roku.

Może warto się zastanowić, czy w dodatku do coraz bardziej zrytualizowanych obchodów Dnia Niepodległości, nie powinniśmy też ustanowić Dnia Wzajemnej Uważności. Może to sprawiłoby, że stalibyśmy się nie tylko dumnym narodem, ale też przyzwoitym społeczeństwem?