Świnka Peppa idzie do kina, zamiast oglądać „polską” telewizję

W odcinku pierwszym popularnego serialu dla dzieci „Świnka Peppa”, zatytułowanym „Zabawy w błocie”, Peppa i jej brat George wracają do domu po wytarzaniu się w kałuży. I następuje taki dialog z Tatą:

Tato: Chrum. Wielkie nieba!
Peppa: Tato, tato, czy wiesz, co robiliśmy?
Tato: Niech pomyślę. Czy oglądaliście telewizję?

Trudno nie skojarzyć tego dialogu z tym, co dzieje się wokół filmu Agnieszki Holland „Zielona granica”. Tzw. telewizja publiczna, która teraz dumnie się prezentuje jako „polska” telewizja, dzień w dzień prowadzi bezprzykładną nagonkę na jedną z najwybitniejszych polskich artystek, która towarzyszyła nam swoimi filmami przez kilkadziesiąt lat, dodając otuchy i nadziei pomimo całego zła, które opisywała w swoich filmach. Powiedzieć, że tzw. publiczny nadawca dzień po dniu tarza się, z perwersyjną przyjemnością, w błocie pomówień, nieprawdy, kłamstw, to nic nie powiedzieć.

W tejże „polskiej” telewizji, a także na forach mediów społecznościowych, słyszymy i czytamy skandaliczne wypowiedzi polityków partii rządzącej – też roszczących sobie wyłączne prawo do oceniania polskości swoich współobywateli – o filmie, którego, dodajmy, nikt z nich nie widział.

I tutaj pojawiają się nawiązania do hitleryzmu, spisywane są listy „hańby” aktorów, którzy grają w filmie, porównywanych do kolaborantów z okresu okupacji. No i oczywiście przywoływany jest slogan „tylko świnie siedzą w kinie”, również przez Straż Graniczną, a więc przedstawicieli służb mundurowych, którzy mają chronić wszystkich obywateli, a nie ich obrażać. Prezydent Rzeczpospolitej uważa to za zrozumiałą reakcję.

Skala i poziom nienawiści w wypowiedziach polityków i propagandystów reżimu są nieprawdopodobne.

W odróżnieniu od nich ja miałam okazję film zobaczyć. I wiem na pewno, że będzie on wymieniany jako jeden z najważniejszych polskich filmów.

Co jakiś czas pojawia się dzieło – film, książka, pieśń – które budzą nasze, czasami już uśpione, sumienia. Jak pisał Stefan Żeromski, „trzeba rozrywać rany polskie, żeby się nie zabliźniły błoną podłości”. Agnieszka Holland właśnie to czyni w „Zielonej granicy”.

I dlatego stała się przedmiotem zmasowanego, podłego ataku ludzi bez sumienia. Pokażmy im, że przyzwoitość i prawda jednak zwyciężają. Pójdźmy wszyscy do kina, a w czasie prezentacji zamówionej przez MSWiA „dokrętki” propagandowej, która ma być wyświetlana przed seansem, wstańmy i odwróćmy się plecami do ekranu. Niech nas zobaczą!