Integralność rynku wewnętrznego: pragmatyzm, nie obsesja
Jednym z pomysłów, zgodnie zresztą z lipcową Białą Księgą Brytyjczyków, jest rozciągnięcie na cały kraj rozwiązania zaproponowanego przez Unię dla Północnej Irlandii. W tym kontekście warto zastanowić się, czy dla Polski korzystne byłoby rozwiązanie polegające na dopuszczeniu Wielkiej Brytanii do europejskiego rynku wewnętrznego tylko dla towarów. Oznaczałoby to zaakceptowanie częściowej jedynie zbieżności regulacyjnej z prawem europejskim obejmującym rynek wewnętrzny.
Tym samym zaakceptowalibyśmy relatywną poprawę konkurencyjności towarów brytyjskich, które nie musiałyby spełniać wymagań horyzontalnych obejmujących normy rynku pracy, środowiska, klimatu, podatków, pomocy publicznej. Wielka Brytania miałaby swobodę w respektowaniu tych norm, które stanowią istotny element kosztów. Przykładowo w sektorze chemicznym w strukturze łącznych kosztów związanych z przestrzeganiem norm ok. 30 proc. kosztów generowanych jest poprzez konieczność przestrzegania unijnej legislacji sektorowej, w tym REACH, 28 proc. kosztów poprzez zapewnienie zgodności z normami środowiskowymi (emisje przemysłowe), 24 proc. kosztów przez wymagania dotyczące bezpieczeństwa oraz 8 proc. poprzez spełnienie wymogów dotyczących energii. Zgoda na odejście Wielkiej Brytanii od części tych wymagań – przy utrzymaniu dostępu do rynku wewnętrznego dla towarów – tworzy istotne przewagi konkurencyjne.
Warto też zwrócić uwagę na to, iż w dzisiejszym modelu handlu towarami 20–40 proc. kosztów produkcji związanych jest ze świadczeniem usług obejmujących finanse, dystrybucję, R&D, usługi informacyjne, usługi biznesowe. Świetnym przykładem jest sektor motoryzacyjny, ale eksperci dostrzegają co najmniej dziesięć takich sektorów. W związku z tym staje się oczywiste, że w przypadku gdy Wielka Brytania nie będzie związana unijnymi zasadami w tym zakresie, przy zachowaniu dostępu do rynku wewnętrznego dla towarów uzyska silne przewagi konkurencyjne.
Warto przy tej okazji podkreślić, że podkreślanie przez Unię Europejską konieczności pilnowania integralności rynku wewnętrznego nie jest obsesją ideologiczną Komisji Europejskiej. Wynika to bezpośrednio z prawa pierwotnego Unii, a konkretnie art. 26 TFUE. Wynika także z wykładni Trybunału Sprawiedliwości. Dotyczy również sytuacji powstałych w ramach wzmocnionej współpracy.
Podejmowane na tej podstawie prawnej inicjatywy także nie mogą naruszać zasad rynku wewnętrznego. Wynika wreszcie z pragmatyki funkcjonowania gospodarki współczesnej opartej na silnych współzależnościach. Zresztą Wielka Brytania UK ma w pełni świadomość tego, czym jest integralność rynku wewnętrznego. Rząd brytyjski wielokrotnie domagał się klauzul, zgodnie z którymi Unia zobowiązywała się, że rozwój obszaru wspólnej waluty nie będzie naruszać integralności rynku wewnętrznego.