Nie upartyjniajmy bezpieczeństwa Polski!
Nowy rok rozpoczął się na świecie z przytupem. Zabójstwo gen. Sulejmaniego otwiera nowy rozdział w polityce światowej. I nie będzie to rozdział krótki, z prostym i oczywistym zakończeniem.
Sytuacja może się potoczyć w każdym kierunku. Najprawdopodobniej jednak będzie to dalsza eskalacja konfliktu. Niektórym wydaje się, że da się ten konflikt utrzymać w ramach regionalnych i nie „wylać” poza Bliski Wschód.
Rodzime władze, w tym prezydent Duda, są wyznawcami poglądu, że Polska, jak to ujął w dla siebie specyficzny sposób pan prezydent, „nie uczestniczy w tym wydarzeniu”. Tak, to nie Polska wysłała zabójczego drona nacelowanego na jedną z głównych postaci Bliskiego Wschodu. Ale to „wydarzenie” jest elementem szerszego procesu – a w tym procesie, jako bliski sojusznik USA, jak najbardziej uczestniczymy.
Rolą rządzących nie jest usypianie naszych niepokojów. Nie jest nią aluzyjne odniesienie do polityki typu „nasza chata z kraja”, a jasne przedstawienie sytuacji, wypracowanie stanowiska i przygotowanie strategicznych instrumentów na wszystkie ewentualności.
Może to się stać tylko z aktywnym udziałem opozycji, wszystkich odpowiedzialnych sił politycznych, przy znaczącym udziale niezależnych ekspertów. Jednym – jakkolwiek niejedynym – z ciał, które powinny być uruchomione, jest Rada Bezpieczeństwa Narodowego.
Odmowa jej zwołania przez prezydenta jest niezrozumiała. A aroganckie upominanie przez jego rzecznika, aby „niektórzy politycy” nie próbowali wykorzystać tych kwestii do uprawiania „jakiejś swojej polityki krajowej”, jest co najmniej niestosowne.
Zwoływanie Rady Gabinetowej zamiast szerszych konsultacji ma wątpliwą wartość merytoryczną. Czy prezydent zobaczy tam przejawy niezależnego spojrzenia na kwestie żywotne dla naszego bezpieczeństwa? I czy rzeczywiście akurat zdanie np. pani minister sportu czy ministra edukacji jest tu najistotniejsze?
Jak słusznie zauważyła Małgorzata Kidawa-Błońska: „Prezydent Duda chce rozmawiać na temat spraw bezpieczeństwa Polski tylko z rządem, czyli we własnym gronie. Opozycja reprezentująca 10 mln Polek i Polaków jest konsekwentnie przez prezydenta wykluczana”.
Mamy prawo domagać się od prezydenta, aby nie grał kartą partyjną. Bo Polska to „wielka rzecz”, jak pisał Wyspiański. Zbyt wielka, aby uprawiać chocholi taniec w niebezpiecznym dla świata okresie.