Rozszerzenie Unii to wybór zerojedynkowy
Całkiem niedawno uczestniczyłam we Lwowie z niezwykłymi, skupionymi wokół fundacji Batorego ludźmi, dla których przyszłość Ukrainy jest ważna, w XVI Forum Polska-Ukraina. To był tydzień wielkiej aktywności agresora, więc schodziliśmy wraz z wyciem syren na nocne Polaków rozmowy w hotelowym podziemiu.
Było to bardzo niezwykłe doświadczenie. W kraju w stanie wojny, w mieście narażonym na ataki, z ciągłymi alarmami przeciwlotniczymi, rozmawialiśmy o Europie, o przyszłości Ukrainy w Europie i o naszych polsko-ukraińskich relacjach teraz i po wojnie.
Mogłam na własne oczy zobaczyć determinację tamtejszych elit politycznych i intelektualnych, aby jak najszybciej dołączyć do Europy. I aby, gdy nastanie prawdziwy pokój, szybko rozminować to największe dziś na świecie pole minowe, jakim jest terytorium Ukrainy, i z ruin i gruzów zbudować kraj zwrócony ku przyszłości.
Z tym proeuropejskim nastawieniem, z tą chęcią wtopienia się w Europę od lat stykam się, opowiadając Ukraińcom, także studentom, o naszej drodze do Unii.
Jakże inne emocje budzi ten dialog, gdy ma miejsce tam, u nich, w kraju ogarniętym wojną, gdzie trwa codzienna walka o wolność, ale też o zwykłe przetrwanie, gdzie tuż za rogiem jest cmentarz, a na nim ponad siedmiuset młodych mieszkańców Lwowa brutalnie zabitych przez agresora. Zobaczywszy to, jestem w dwójnasób przekonana, że nie możemy jako Europa zawieść Ukrainy. Moralnie Ukraina już jest w Europie.
Musimy zrobić wszystko, aby status kraju kandydującego nie trwał bez końca. Tak jak dla nas ponad 20 lat temu, tak i dla Ukraińców dzisiaj przyjęcie wraz z Unią konkretnej daty gotowości obu stron do rozszerzenia jest ważne nie tylko z powodów technicznych. Daje nadzieję i mobilizuje.
Żeby Unia nadal mogła być projektem pokoju, musi pomóc Ukrainie wygrać tę absurdalną i okrutną wojnę. Ukraina od wielu lat deklaruje swoje przywiązanie do wartości europejskich, a teraz płaci za nie krwią swoich kobiet i mężczyzn, przywraca sens unijnej polityce rozszerzenia. Zamroziliśmy ją po wejściu Chorwacji w 2013 r. Putin swoim okrucieństwem przypomniał nam, że projekt integracji europejskiej jest otwarty. Wojna otworzyła szansę na zmianę kształtu Europy, na jednoznaczne pokazanie Putinowi, jaki jest akceptowalny dla nas kształt międzynarodowego politycznego porządku na kontynencie i gdzie są granice Rosji.
Przystąpienie Ukrainy, Mołdawii i pozostałych krajów kandydujących z Bałkanów Zachodnich i być może, za jakiś czas, Gruzji, poszerzy strefę bezpieczeństwa, wolności i demokracji w Europie. I będzie antidotum przeciwko tym, którzy chcą ją pogrążyć w ciemnościach populizmu, faszyzmu, wojny i degradacji ludzkiego ducha.